środa, 11 września 2013

Rozdzial 5

W powietrzu unosił się zapach waty cukrowej i popcornu pomieszany ze słonym zapachem oceanu. Muzyka niosła się po całej okolicy. Po plaży spacerowały pary i bawiły się dzieci. Jak na północ to było tu dość dużo rodzin z dziećmi. Spacerowaliśmy z Dylanem po promenadzie oglądając różne stragany. Dookoła ludzie się śmiali, dzieci z piskiem i śmiechem goniły się na wzajem. Brnęliśmy powoli przez tłum. Dylan cały czas czujny i skupiony. Nagle ktoś wpadł przede mnie. Zatoczyłam się do tył jednak szybko odzyskałam równowagę, ale nie na długo bo ktoś znów mnie popchnął. Straciłam Dylana z oczu i gdy miałam zrobić krok do tył żeby uniknąć kolejnego popchnięcia przez bijących się mężczyzn wpadłam na kogoś. Omiótł mnie zapach męskich perfum i proszku do prania. Znałam ten zapach, ale nim mój mózg go zidentyfikował mężczyzna odwrócił mnie ku sobie. Przyglądały mi się ciemnobrązowe oczy, które teraz były niemal czarne. Kruczoczarne włosy sterczały w artystycznym nieładzie. Przygryzłam dolną wargę, a na jego ustach wykwitł drapieżny uśmieszek, który przyprawił mnie o gęsią skórkę. Wstrzymałam oddech. Emil nachylił się do mnie i musnął mój policzek nosem po czym wyszeptał do ucha.
- Witaj Sue.- poczułam jego ciepły oddech na szyi i uchu.
- Emil...- wydusiłam z siebie.
Miałam wrażenie, że cały świat ucichł, że wszystko zniknęło... Że jesteśmy tylko my. Emil odsunął się lekko i spojrzał mi prosto w oczy. Wciągnęłam głośno powietrze gdy musnął dłonią mój policzek. Co się ze mną dzieje? Czemu on tak na mnie działa? Usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Emil powoli oderwał ode mnie wzrok i wyprostował się. Popatrzał nad moją głową w stronę z której dochodził głos i zmarszczył brwi. Odwróciłam się powoli i dostrzegłam Dylana, który właśnie próbował ominąć bójkę. Jeden z mężczyzn był nie wysokim brunetem ubranym w białą koszulkę i hawajki, drugi wysokim, dobrze zbudowanym blondynem w niebieskim T-shircie i jasnych dżinsach. Emil wyminął mnie, podszedł najpierw do jednego z mężczyzn i położył mu dłoń na ramieniu. Ten odwrócił się zamaszyście celując pięścią w głowę Emila, który zrobił błyskawiczny unik odchylając się do tył i od razu zadał jeden cios prosto w szczękę mężczyzny. Ten zatoczył się do tył i przewrócił tracą przytomność. Ruszył na niego drugi chwytając za krzesło. Cisnął nim w nogi Emila, ale ten wybił się w górę unikając uderzenia i walnął przeciwnika w nos. Mężczyzna Przewrócił się na ziemie mocno krwawiąc. Podejrzewam, że Emil złamał mu nos. Dookoła panowała kompletna cisza. Wszyscy gapili się z przerażeniem na Emila, który rozcierał kostki u dłoni.
- Koleś o co ci chodziło?!- wykrzyczał blondyn usiłując zatrzymać krwotok.
- Widzisz tę dziewczynę?- Emil wskazał na mnie.- Prawie spadła przez was ze schodów.- powiedział spokojnie, ale w jego głosie czaiła się groźba.
- Nie chciałem nic zrobić twojej dziewczynie!- zawołał blondyn próbując podnieść się z ziemi.
Podbiegłam do niego i pomogłam mu wstać. Podniosłam krzesło którym cisnął w Emila i posadziłam go na nim choć się wyrywał.
- Chce ci pomóc.- powiedziałam wyciągając chusteczkę z kieszeni.
Chłopak przestał się szarpać. Był lekko wstawiony i zapach alkoholu mieszał się z zapachem krwi. Patrzał na mnie uważnie, a ja się uśmiechnęłam lekko. Na jego policzkach wykwitł lekki rumieniec. Odwróciłam się do Emila, który zmarszczył brwi rozkładając ręce, a jego mina mówiła "Co jest?!". Posłałam mu karcące spojrzenie na co on zareagował mrużąc oczy i zaciskając usta. Wyglądał niczym drapieżny kot, który szykuje się do ataku na swoją ofiarę. Odwróciłam się do blondyna i wytarłam chusteczką krew z jego ust i brody.
- Jak masz na imię?- zapytałam uprzejmie delikatnie uśmiechając się do niego.
- Nathaniel.- powiedział lekko zachrypłym głosem.
- Sue, miło poznać.- uśmiechnęłam się promiennie.
Chłopak uśmiechnął się lekko przeczesując przydługawe blond włosy palcami.
- Będzie trochę boleć, ale muszę ci wyprostować przegrodę.- powiedziałam i nim zdążył zaprotestować szybkim ruchem wyprostowałam mu nos.
Chłopak wrzasnął z bólu i złapał się za nos, który wciąż krwawił. Podłam mu chusteczkę.
- Możesz zatrzymać.- uśmiechnęłam się lekko.
Zrobiłam krok do tył i ruszyłam w stronę Dylana, który przyglądał się całemu zdarzeniu z boku. Emil ruszył za mną rzucając chłopakowi jadowite spojrzenie. Tłum powoli zaczął się rozchodzić. Ruszyliśmy wzdłuż promenady w milczeniu. Co strzeliło Emilowi do głowy? Przecież nic mi się nie stało, a nawet jeśli to nie jest powód do czegoś takiego. Może po prostu potrzebował się wyładować na kimś, a to była dobra okazja? Odtworzyłam w pamięci jeszcze raz cale zdarzenie. Zarumieniłam się przypominając sobie słowa Nathaniela. Powiedział, że jestem dziewczyną Emila. Czemu tak pomyślał? Przecież nie wyglądamy na parę! Spojrzałam ukradkiem na Emila, który szedł z naburmuszoną miną zaraz koło mnie. Był ubrany tak samo jak rano. W ciemne dżinsy i czarny T-shirt z nadrukiem. Spojrzał na mnie kontem oka. Zarumieniłam się. Kąciki jego ust powędrowały w górę tworząc szeroki uśmiech. Dałam mu kuksańca w ramię.
- Ała!- zawołał ze śmiechem głaszcząc miejsce w którym go uderzyłam.- Za co to było?
- Nie szczerz się tak.- powiedziałam wydymając usta, unosząc podbródek i lekko odwracając głowę w drugą stronę.
- Czemu?- na jego ustach wykwitł szeroki uśmiech.
Pochylił się do mnie. Prawie dotykał mojego policzka nosem. Poczułam jak przeszywa mnie dreszcz. Był tak blisko, że czułam jego ciepły oddech na policzku i zapach perfum pomieszany z zapachem proszku do prania. Była to mieszanka odurzająca. Zatrzymałam się i odwróciłam gwałtownie w jego stronę. Nasze twarze dzielił od siebie zaledwie centymetr. Emil otwarł szeroko oczy z przerażenia, a jego źrenice powiększyły się zalewając całą tęczówkę. Wciągnął gwałtownie powietrze. Jego wzrok powoli przesunął się z oczu na policzek, kącik ust i wreszcie na usta. Uniosłam powoli dłoń i dotknęłam opuszkami palców policzka Emila. Wstrzymał oddech i przymknął oczy delikatnie przytulając policzek do mojej dłoni. Usłyszeliśmy ciche chrząknięcie i odskoczyliśmy od siebie. Dylan uśmiechnął się lekko.
- Mamy już wolny stolik.- powiedział wskazując na małą kawiarnię.
- Ja... Muszę iść po bluzę.- powiedziałam odwracając się żeby nie zauważył moich rumieńców.
Dylan rzucił mi kluczyki i uśmiechnął się. Wydawał się odprężony i spokojny. Uśmiechnęłam się lekko i ruszyłam w stronę parkingu. Wolałam iść pustym parkingiem jak zatłoczoną promenadą. Na pewno dużo szybciej dostanę się do samochód i spowrotem. Może dam rade ochłonąć zanim wrócę. W ogóle nie rozumiem tych absurdalnych reakcji mojego ciała na niego. Mamy razem pracować! Do tej pory nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Już dwa lata chodzimy razem do szkoły. Wezbrała we mnie złość. Co on sobie myśli?! Wcisnęłam ręce w kieszenie spodenek i spuściłam głowę. O mamo... To takie dziwne. Nie chcę tak na niego reagować... Szłam przez ciemny zalesiony parking. Tak naprawdę był to tylko dość długi plac ogrodzony taśmą budowlaną. Wszędzie gościły pustki, a dookoła panowała ciemność. Gdzieniegdzie słyszałam odgłosy nocnych zwierząt. Przeszły mnie ciarki. Dopiero teraz dotarło do mnie, że jestem tu całkiem sama, a przecież ktoś na mnie poluje. Przyspieszyłam kroku. Do auta już nie daleko. Usłyszałam cichy szmer w ciemności za mną. Odwróciłam się gwałtownie. Ktoś przyciągnął mnie do siebie, a ja zaczęłam piszczeć i szamotać się z przerażenia. Napastnik zasłonił mi usta dłonią. Zaszlochałam cicho.
- Ej, spokojnie to tylko ja.- patrzały na mnie ciemne oczy Emila.
Puścił mnie, a ja odskoczyłam od niego. Nogi miałam jak z waty, cała się trzęsłam, a z oczu płynęły łzy. Przeczesałam nerwowo włosy palcami i zasłoniłam dłonią usta. Znów zaszlochałam.
- Ty pojebany psychopato!- krzyknęłam chowając twarz w dłoniach.
- Nie chciałem cię przestraszyć. Dylan mnie wysłał, żebym cię pilnował.- powiedział ze skruchą w głosie.
- Dlatego się do mnie zakradłeś?!- krzyknęłam głośniej niż zamierzałam.
- Nie zakradłem się do ciebie.- odparł urażony.- Podszedłem normalnie, już miałem się odezwać, kiedy ty nagle się odwróciłaś.
- Bo usłyszałam coś w lesie i bynajmniej nie brzmiało jak mały zajączek!- zawołałam i nagle coś sobie uświadomiłam.
- To znaczy...- jego oczy otwarły się szeroko po czym szybko się wyprostował. Stał się czujny niczym czarna pantera czychająca na swoją zdobycz.
Na drżących jeszcze nogach podeszłam bliżej niego. Emil ruszył szybkim krokiem w stronę samochodu ciągnąc mnie za sobą. Znów rozległ się szelest. Tym razem zaraz koło nas po prawej stronie. Emil przyspieszył kroku. Po chwili znaleźliśmy się przy samochodzie. Szybko odblokowałam zamek, a Emil otwarł drzwi. Wpakowałam się na siedzenie pasażera i sięgnęłam po bluzę leżąca z tył. Szybko wysiadłam z auta i s powrotem zablokowałam zamek. Nie zrobiłam nawet kroku kiedy coś powaliło Emila na ziemię. Krzyknęłam z przerażenia. Był to pulchny, mężczyzna w dresach i adidasach z Nike. Poczułam zimne ostrze na swojej szyji. Skamieniałam podobnie jak Emil. Zapadła cisza. Z daleka tylko dochodziła muzyka i gwar festiwalu. Starałam się przypomnieć sobie mój bardzo krótki kurs samoobrony, który dał mi Alex. Zadziałałam nim w ogóle zdążyłam sobie przypomnieć jego rady. Chwyciłam napastnika za rękę w której trzymał nuż, wbiłam paznokcie jak najmocniej i wykonałam szybki obrót wykraczając mu rękę. Nuż upadł na ziemię, a ja przesunęłam go po za zasięg jego wzroku. Kopnęłam w zgięcie jego kolan co sprawiło, że klęknął i wtedy powaliłam go na ziemię wykręcając mocniej rękę i siadając na nim okrakiem. Że też nie wzięłam ze sobą wyposażenia od Dylana. W czasie gdy ja obezwładniłam swojego przeciwnika Emil skończył ze swoim.
- Dzwoń po Dylana.- powiedziałam nie spuszczając oka z faceta pode mną.
- Już tu idzie.- powiedział po chwili gdy schował telefon do kieszeni.
Kręciło mi się w głowie od adrenaliny, a w uszach szumiała krew. Nie mam pojęcia ile czasu minęło gdy pojawił się Dylan. Wyrecytował policyjną formułkę i zakuł obu mężczyzn w kajdanki. Usiadłam na ziemi, a dwoje funkcjonariuszy zabrało ich do radiowozu. Emil rozmawiał o czymś z Dylanem przyciszonym głosem. Objęłam się ramionami. Muszę wrócić do domu. Mam dość już tego dnia. Wstałam powoli z ziemi. Nogi miałam jak z waty i cała się trzęsłam do oczu cisnęły się łzy, a w gardle urosła ogromna gula.
- Jadę do domu.- oznajmiłam drżącym głosem.
Dylana i Emil patrzeli na mnie przez chwilę bez słowa po czym spojrzeli na siebie.
- Odwiozę cię.- powiedział spokojnie Emil.
Podszedł do mnie i objął ramieniem prowadząc do swojego motoru.


Po parunastu minutach zatrzymaliśmy się pod moim domem. Wszyscy już chyba spali bo światła były zgaszone. Samochód dziadków wciąż stał na podjeździe zaraz za moją vectrą. Pewnie śpią w pokoju gościnnym. Ściągnęłam kask i zeszłam z motoru Emila, a on zaraz za mną. Noc była ciepła, ale ja wciąż drżałam. Adrenalina odpłynęła z mojego ciała i czułam się jakbym wyczerpała jej zapas na cały rok. Oddałam kask Emilowi, a on włożył go do schowka. Powoli ruszyłam do domu, a Emil szedł koło mnie w milczeniu. Wygrzebałam klucze z mojej torebki i otwarłam drzwi.
- Wejdziesz?- zapytałam zachrypłym głosem.
Szatyn stał chwilę zastanawiając się nad tym co mu powiedziałam po czym lekko skinął głową i wszedł do środka. Rzuciłam klucze na stolik i powoli ruszyłam do kuchni.
- Chodź.- powiedziałam cicho do Emila.- Napijesz się czegoś?- zapytałam zapalając światło.
- Może być woda.- powiedział opierając się o ścianę przy wejściu.- Twoja mama już śpi?
- Prawdopodobnie tak, a czemu pytasz?- zapytałam nalewając mu wody.
- Chciałbym z tobą porozmawiać no i sprawdzić dom na tyle ile jest to możliwe.- powiedział niepewnie.
- Nie ma sprawy.- podałam mu szklankę nie patrząc na niego.
Usidłam na blacie szafki niedaleko i wbiłam spojrzenie w swoje buty. W domu panowała kompletna cisza. W salonie jedynie tykał duży stojący zegar z wahadłem. Podniosłam wzrok na Emila który patrzał przed siebie obracając w dłoniach szklankę z wodą.
- Więc o czym chciałeś ze mną porozmawiać?- zapytałam cicho przyglądając mu się.
- Najpierw chciałem cię przeprosić za to, że nie potrafiłem cię obronić dzisiaj.- powiedział po chwili ciszy patrząc mi prosto w oczy.
Poczułam jak przeszywa mnie dreszcz, a moje ciało budzi się do życia. Czemu on tak na mnie działał? W jego ciemnych oczach krył się smutek. Naprawdę czuł się winny. Patrzałam na niego w milczeniu zaskoczona jego słowami.
- Emil to nie...
- Nie moja wina? Sue miałaś nuż na gardle, a ja cię nie obroniłem. Co gdyby coś ci się stało?- miał udręczony głos.
Zeskoczyłam z szafki i powoli podeszłam do niego cały czas patrząc mu prosto w oczy. Jego źrenice zrobiły się wielkie gdy zobaczył co chcę zrobić. Delikatnie położyłam obie dłonie na jego klatce, która unosiła się szybko od przyspieszonego oddechu. Był taki ciepły. Przygryzłam wargę, a mój wzrok powędrował do jego ust które były lekko rozchylone. Powoli przesunęłam dłonie na jego brzuch. Pod palcami czułam jego umięśnione ciało. Emil wydał z siebie cichy pomruk, a mnie przeszły dreszcze. Usłyszałam ciche skrzypnięcie schodów i natychmiast odsunęłam się od niego z walącym sercem. Na korytarzu stała mama w czystej piżamie i włosach seplenionych w warkocz. Patrzała to na mnie to na Emila.
- Dobry wieczór.- odezwał się opanowanym głosem.
- Dobry wieczór.- odpowiedziała mama mierząc go wzrokiem.- Kim jesteś?- zapytała przyglądając mu się uważnie.
- Emil Hatchus, jestem przyjacielem Sue ze szkoły.- powiedział nieznacznie przyciągając mnie do siebie i objął ramieniem.
Co oni wszyscy mieli z tym obejmowaniem mnie? Wcześniej Dylan teraz Emil i to oboje przy mojej mamie. Co ona sobie o mnie pomyśli? Nie rozumiem dlaczego się tym w ogóle przejmuje. Nie było jej tyle czasu, a teraz się martwię tym co sobie o mnie pomyśli. Wzięłam głęboki wdech i powoli wypościłam powietrze żeby się uspokoić.
- Pójdziemy do mnie żeby was nie obudzić przypadkiem.- powiedziałam w końcu patrząc na mamę i powoli ruszyłam na górę ciągnąc Emila za sobą.
- Sue może będzie lepiej jak ja już będę się zbierał. Chciałbym tylko upewnić się czy będziesz bezpieczna i pojadę już.- wyszeptał lekko zakłopotany.
- Bezpieczna? Co masz na myśli?- zapytała mama odwracając się do nas.
Wymieniliśmy z Emilem krótkie porozumiewawcze spojrzenie. Westchnęłam zrezygnowana.
- Opowiem ci o tym jutro. Dzisiaj już padam z nóg.- powiedziałam w końcu przecierając twarz dłonią.
Kiedy nie odpowiedział ruszyłam dalej ciągnąc Emila za sobą. W końcu dotarliśmy do mojego pokoju. Po cichu weszliśmy do środka po czym zamknęłam za nami drzwi. Słyszałam jak mama wchodzi do swojego pokoju, a po chwili ciche kliknięcie zamka w drzwiach. Uf... Udało się. Emil już zaczął przeszukiwać pokój. Sprawdził szafę i parę innych możliwych miejsc. W pokoju było ciemno. Żadne z nas nie zapaliło światła. Usiadłam na łóżku i przyglądałam się jak sprawdza pokój. Zatrzymał się przy biurku i wziął coś do rąk. O matko! To była jego bluza. przyglądał się jej przez chwilę po czym odwrócił do mnie.
- Ciepła jest?- zapytał z uśmiechem który dało się słyszeć w jego głosie.
- T-tak...- wydukałam zawstydzona.
Och czemu przy nim zachowywałam się jak jakaś upośledzona? Emil lekko się zaśmiał i odłożył bluzę znów na biurko. Poszedł do okna i sprawdził je. Podeszłam do niego i spojrzałam na ulicę. Była pusta z wyjątkiem motoru Emila i samochodu, który stal dwa domy dalej.
- Cóż, w pokoju jest czysto. Reszty domu nie będę sprawdzał. Najlepiej nie wychodź z pokoju dopóki reszta nie wstanie. Zamknij drzwi na klucz i nie otwieraj okna. Możesz zostawić uchylone. Tak będę pewien, że nic Ci się nie stanie.- uśmiechnął się lekko do mnie.
- Dobrze. Dziękuję.- powiedziałam opierając się o parapet.
- To do jutra.- jeszcze przez chwilę mi się przyglądał po czym powoli ruszył do drzwi.
- Do jutra.- odpowiedziałam cicho patrząc jak odchodzi.
Nie cichłam żeby odjechał. Chciałam żeby został tutaj. Ze mną. Przygryzłam wargę. Moje serce waliło jak młotem. Czemu to akurat w nim musiałam się zakochać? Czemu to akurat na mnie musiało tak działać? Sam jego zapach mnie obezwładniał. A jego oczy, usta, dłonie... Kiedy był w pobliżu nie potrafiłam się na niczym skupić. Emil zatrzymał się przy drzwiach. Stal chwilę w bezruchu po czym odwrócił się szybko i w trzech szybkich krokach przemierzył pokój. Jedną ręką objął mnie w tali, a drugą położył na karku i przyciągnął do siebie całując namiętnie. Zacisnęłam dłonie w pięści na jego klatce gniotąc koszulkę. Odwzajemniłam pocałunek. Jego miękkie usta pieściły moje w tym cudownym pocałunku. Nie mam pojęcia ile czasu minęło kiedy oderwaliśmy się od siebie. W uszach szumiała mi krew, a oddech miałam szybki i urywany jakbym właśnie przebiegła maraton. Miałam wrażenie, że serce zaraz rozerwie mi pierś i wyskoczy. Emil objął mnie za szyję i przytulił czule.
- Nigdy więcej nie chce się czuć tak jak dzisiaj na parkingu.- wyszeptał wtulając twarz w moje włosy.
Nie byłam w stanie mu nic powiedzieć. Byłam oszołomiona tym co się przed chwilą stało.


---------------------------

Mam do was prośbę. Komentujcie moją pracę bo to wiele dla mnie znaczy. Nie obrażam się o krytykę jeśli nie jest powiedziana w chamski sposób, a każde wasze rady czy poprawki będę miała na uwadze pisząc dalej i poprawię to co już mam. No i przede wszystkim czy się wam podoba mój pomysł czy może wy macie coś co chcielibyście dorzucić.
Tak więc bardzo was proszę. Komentujcie.


Nette.